Jak pewnie stali czytelnicy zauważyli, nie pisałam od jakiegoś czasu. Było to, rzecz jasna, spowodowane wakacjami. Teraz już wracam i mam nadzieję, że będę pisać regularnie.
Zmieniłam szablon blogu. Miałam problemy z przekonaniem się do nowego, ale zmiana była niejako konieczna. Stary był już naprawdę stary i nie nadążył za zmianami w kolejnych wersjach WordPressa. Mam nadzieję, że nowa szata graficzna się Wam spodoba, a jeśli nie, to liczę, że się przyzwyczaicie.
Przypominam, że czekam na „pomysły na dylemat”, chętnie napiszę o tym, co Was gryzie, a co jest związane z językiem polskim.
Wszystkim uczniom życzę udanego roku szkolnego! 🙂
Z chęcia poznam sposób, jak wybić ludziom z głów ostatnio popularną kalkę językową „ubierać coś” miast „zakładać coś”.
Aż mi się w środku gotuję, jak coś takiego słyszę, a już nie mam pomysłów, jak to wyplenić.
O! to bardzo dobry pomysł na wpis, zapisuję na listę i dziękuję 🙂
Fajno tu, ale strasznie dużo powtórzeń robisz jak piszesz [zawsze zwracam na to uwagę – zboczenie]
A nie wiem czy to było, aczkolwiek ciekawym motywem byłoby poruszenie liczby mnogiej od słowa „forum” 😀
Tym razem powtórzenia są celowe 😉 żeby wzmocnić. O forum już pisałam.
Pani Bród – dlaczego Pani tak zeszmaciła swoją stronę? Zero stylu, zero klasy.
Z ciekawej i przejrzystej witryny zrobiła się pstrokata kakofonia.
Strasznie beznadziejny wygląd.
Nie mam w zwyczaju traktować poważnie wypowiedzi osób, które zwracają się do mnie po nazwisku, nie podając przy tym swojego. Zależy mi też bardziej na czytelnikach, którzy wgłębiają się w treść, a nie zachwycają (lub nie) tym, co zwykło się nazywać otoczką.
No dobrze Pani Magdaleno.
Ale chce Pani przez to powiedzieć, że adresatami witryny po zmianie wyglądu mają być osoby niedowidzące?
Jeśli jest Pan ekspertem od usability, to chętnie zgodę się na audyt z Pana strony.
A tymczasem nie rozumiem, co Pan ma na myśli pisząc o osobach niedowidzących. Szablon jest przecież czytelny.
Proszę Pani. Pisząc to, mam na myśli ubolewanie nad faktem „zwieśniaczenia” tak ładnie skomponowanej strony. Jak ktoś niszczy piękno, nie jest moim przyjacielem. Nawet jeśli to „piękno” nie jest moje, nie należy do mnie. No bo aż żal ściska za gardło.
Korzystając z okazji mogę Panią wykorzystać? Zadać pytanie na które odpowiedzi nie znam?
W poprzedniej jakiejś dyskusji padło z Pani ust słowo „pleonazm”.
A ja, mając w pamięci słowo „tautologia”, się zdumiałem.
Czym różni się jedno od drugiego? Pleonazm od tautologii?
Co ciekawe, nie jestem pierwszy który o to pyta. W Internecie można znaleźć odpowiedzi, iż pleonazmem nazwiemy powtórzenie części znaczenia jednego wyrazu w drugim a tautologią nazwiemy powtórzenie całego znaczenia jednego wyrazu w drugim.
Co to u diabła ma znaczyć? Da się tę odpowiedź jakoś przełożyć na bardziej zrozumiały dla mnie język? Jakie powtórzenie „części znaczenia” i „całego znaczenia”? Niech to diabli, Pani Magdo. Będę wdzięczny za ratunek z Pani strony i wyprowadzenie mnie z niewiedzy. Proszę pamiętać, że ja już Pani pomogłem – uświadamiając o złym wyglądzie strony. Dziękuję.
Panie Prawdomówny, w żaden sposób mi Pan nie pomógł, gdyż nie podał Pan żadnych konkretów związanych z, jak to Pan nazwał, „zwieśniaczeniem” tego blogu.
Co do różnicy między pleonazmem i tautologią – napiszę o tym notkę, bo to rzeczywiście może budzić wątpliwości.
Pozdrawiam,
Magda
Jak ktoś niszczy piękno, nie jest moim przyjacielem.
Mamy nowy rodzaj komentatora (a przynajmniej, ja się jeszcze z takim nie spotkałem) – taki, który pojawia się znikąd i od razu jest „najlepszym przyjacielem wszystkich” 😀
Coś w tym jest 😉
Dzięki!
A przy okazji, muszę powiedzieć, że mi nowy design odpowiada – nie jest taki ascetyczny, a nie różni się w gruncie rzeczy znacząco od poprzedniego. Zmian w layoucie z kolei nie zauważyłem – ale czytuję bloga przez RSS i rzadko tu bywam „osobiście”, więc mogłem po prostu nie zwrócić uwagi 🙂
Cieszę się, że zmiany, odpowiadają mi wszystkie z wyjątkiem reklam w postach.
Czy to naprawdę konieczne? Jeśli muszą być, to może bardziej dyskretnie, a nie walą po oczach ruchomym bannerem podczas czytania…
Spróbuję ustawić jedynie tekstowe reklamy, ale muszę to przemyśleć 🙂
Dziękuję za rady
Same reklamy mi nie przeszkadzają (są wszędzie), tylko mogłyby być z boku (tak jak to w bloku REKLAMA), a nie w tekście. Bo jednak tekst jest główną częścią tego blogu, a obrazek przeszkadza w czytaniu.
Wprowadziłam tylko reklamy tekstowe, powinno być lepiej 🙂
Jest lepiej, ale wcześniej było idealnie.
Teraz, prawdę mówiąc, czuję się nieco „wydymana” jako użytkownik – przed zmianami ten blog zachęcał do odwiedzin, na zasadzie: „przyjdź, to dowiesz się czegoś nowego”. Teraz głównym hasłem jest: „kolejna odsłona = kasa dla właściciela”.
Ja wiem, że z czegoś trzeba żyć i że jak blog popularny, to warto na nim umieścić reklamy. Ale dlaczego muszą być umieszczone w taki sposób, to nie rozumiem. Nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałam, nawet na tych topowych blogach.
OFC to Twój blog i robisz co chcesz, ale powinnaś zdawać sobie sprawę, że niektóre działania zniechęcają do regularnego zaglądania.
To najbardziej standardowy rodzaj reklamy, jaki jest na blogach – dziwi mnie, że wcześniej się z tym nie spotkałaś. I nie chodzi o to, aby pchać reklamy gdzie się da, tylko o to, żeby blog na siebie zarobił – jest popularny – więc potrzebuje dobrego serwera. Nie rozumiem Twojego oburzenia.
Albo nie byłaś na moim blogu od bardzo dawna (co przecież nie jest prawdą), albo wcześniej takiej samej wielkości reklama, tylko że nad każdym wstępem postu, Ci nie przeszkadzała, bo już od ponad pół roku tu jest, tylko zmieniła miejsce.
Miejsce mi przeszkadza, nie sama obecność reklamy. Poprzednia nie była taka nachalna, obecna, nawet tekstowa, wygląda jak część wpisu. Żeby jeszcze miała z nim związek…
Pochodź sobie po topowych polskich blogach. Nigdzie nie widziałam bloku reklamowego w samym tekście.
I – dobrze, że nie rozumiesz mojego oburzenia, bo nie jestem oburzona. Odczuwam raczej niechęć do tego typu działań, jestem również zaskoczona, że zdecydowałaś się na reklamę umiejscowioną w taki sposób. I nie wierzę, że tylko mnie to przeszkadza.
Mam propozycję, Magdo. Wyłącz wszystkie reklamy i podaj gdzieś w widocznym miejscu (jednak nie aż tak rzucającym się w oczy) numer konta bankowego. Może czytelnicy zrobią zrzutkę na serwer i domenę? Nie zarobisz na tym, ale nie będziesz musiała dokładać do interesu.
Ogólnie widzę Magdo, że nie lubisz i niechętnie przyjmujesz wszelką krytykę, postaram się więc napisać maksymalnie konstruktywnie.
Lubię Twój blog, często na niego zaglądam, był dla mnie wielokrotnie źródłem inspiracji i pomagał przy pisaniu własnych notek.
Ze względu na obrany kierunek studiów (informatyka) i zainteresowania niezwiązane z językami (Internet) sporo kręcę się w temacie web designu i usability. Dlatego parę uwag ode mnie co do nowego szablonu.
1. Tragiczny baner-logo u góry blogu. Wygląda jak robiony w Paincie w 5 minut, ewentualnie w Photoshopie w 2. Ani to jakieś faktyczne logo blogu, ani ładna grafika przyciągająca uwagę. Od tak na zasadzie – bierzemy gotowy szablon i doklejamy byle co, żeby go spersonalizować.
2. Po otwarciu wpisu reklamy są w PIĘCIU miejscach. To zdecydowane przegięcie jak na tak prosty blog. Odrzuca również tłumaczenie się kosztami serwera. Gdyby chodziło tylko o koszty serwera, to z samej reklamy AdTaily za połowę ceny (tj. 1zł/dzień) miałabyś 360zł rocznie. Bez przesady, aż takiego demona szybkości nie potrzebujesz, żeby w tysiącach płacić… Druga sprawa, reklamy są strasznie durno wkomponowane w całość, zasłaniają treść, krzyczą „kliknij mnie” i tylko denerwują.
3. Jedna z podstawowych zasad kompozycji wszelakiej grafiki mówi, żeby używać tylko kilku kolorów w szablonie. A u Ciebie: czerwone belki, czarny tekst, biały tekst, białe tło, szare tło, jeszcze raz szare tło, niebieskie detale… wyszła totalna choinka, strona jest pstrokata i w połączeniu ze wspomnianymi reklamami aż prosi o podtytuł: Made for AdSense.
4. Chmurka tagów w formie interaktywnej totalny niewypał, nic nie widać, nie wiadomo gdzie kliknąć.
5. Raz belka zaczyna się wielką literą „Ostatnie komentarze”, a raz małą „moje ;)…”.
6. Cienie na wszelkich elementach – belki, ramki, główna treść strony – to wygląda na próbę „ubajerzenia” szablonu na siłę, a bez sensu.
To takie główne uwagi. W tym momencie szablon mnie tak odrzuca, że zastanawiam się nad zaprzestaniem odwiedzania Twojego blogu. A jeśli już, to wyłącznie z włączoną funkcją „ignoruj style”.
Offtop:
zastanawiam się nad zaprzestaniem odwiedzania Twojego blogu
Dziwne, że jako informatyk, czyli potencjalnie – geek – nie korzystasz z RSS 😉
To, że ktoś jest potencjalnym geekiem nie oznacza wcale, że chłonie jak gąbka wszystkie nowe technologie i jest ich gorącym zwolennikiem. Ja na przykład jestem zdecydowanym przeciwnikiem RSSów 🙂
Jeszcze raz się przyczepię – z Twojej wypowiedzi rozumiem, jakoby RSSy były nową technologią, podczas, gdy wikipedia datuje ich powstanie na rok 1999 😉
Ale doskonale Cię rozumiem, choć przypuszczam, że nie tyle jesteś przeciwnikiem, co nie jesteś ich zwolennikiem; sam też zacząłem z nich korzystać ze 2-3 lata temu. Podobnie jak z GMaila. Ale od tego czasu, nie wyobrażam sobie funkcjonowania w internecie bez tych dwóch narzędzi 🙂
Dziękuję bardzo za cenne uwagi. To nie prawda, że nie przyjmuję krytyki – z konstruktywną nie mam problemu.
ad 1. To prawda, mniej więcej tyle właśnie zajęło mi stworzenie headera. Niestety, mój blog nie dorobił się własnego logo.
ad 2. Reklamy są na etapie testów. Chcę sprawdzić, które mają najlepszy skutek.
ad 3. Postaram się te kolory jakoś stonować.
ad 4. Tak, wiem, od dawna myślę nad zmianą.
ad 5. Mój błąd, zaraz poprawię.
ad 6. Tak było w tym szablonie, nic na to nie poradzę.
Na siłę Cię zatrzymywać nie będę, ale bardzo jestem wdzięczna za rady.
Toteż mówiłem. Może mniej szczegółowo, ale też dałem jasno do zrozumienia, że nowy design jest ZŁY.
I mnie od trolli będą wyzywać! Kiedy to spece od „usability” i informatycy, również mówią że jest nie najlepiej.
Jeszcze odnośnie poprzedniego wpisu z uwagi na argumentacje, dodam, że ja natomiast pracuję w agencji reklamowej, na stanowisku grafika.
Dlatego też, jak by nie patrzeć, głosy sprzeciwu niosą sobą jakąś wartość.
Nie trzeba się długo zastanawiać, dlaczego komentarz robokuna wzięłam pod uwagę, a Pana, Panie prawdomówny, nie.