Dziś 1 grudnia. Jak wiadomo, tego dnia obchodzimy Światowy Dzień Walki z AIDS. A dzisiejsze METRO i wiele innych mediów uważa, że to Światowy Dzień AIDS. Wikipedia również podaje, że obie nazwy tego dnia są prawidłowe. Czy jednak Dzień AIDS powinno być formą prawidłową? Czy naprawdę tego dnia celebrujemy AIDS? Czy może walkę z nim?
Podobnie jest w przypadku Światowego Dnia Raka i Światowego Dnia Cukrzycy, a także innych chorób. Rzecz jasna są to bezpośrednie tłumaczenia z angielskiego – World AIDS Day, World Cancer Day i World Diabetes Day. Czy jednak wprowadzając je do języka polskiego dosłownie, dobrze zrobiliśmy?
Nikt przecież nie obchodzi dnia, w którym czci się AIDS, raka czy cukrzycę. Te choroby się zwalcza, próbuje leczyć, ale na pewno nie święci.
Moim zdaniem tego typu dni są bardzo ważne. Pozwalają pamiętać o istnieniu takich chorób, o tym, żeby na siebie uważać – ogólnie przynoszą wiele korzyści. Czy jednak w języku polskim nie powinny nazywać się jednoznacznie?
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Może to ja przesadzam?
Moim zdaniem obie nazwy mogą być używane. W nazwie „Światowy Dzień AIDS” powinno się w domyśle postawić słowa „świadomości o”. Bo prawdę mówiąc, ten dzień nie sprawi, że przeciętny Kowalski zacznie walczyć z AIDS, ale może się zastanowić.
Nie mniej, ja wolę wersję „Walki”. Na pewno ładniej, pełniej brzmi.
Trochę nie w temacie, ale która wersja jest prawidłowa „Cmok-cmok, mlask-mlask” czy „Cmok – cmok, mlask – mlask”? To jest tytuł piosenki, jestem za pierwszą wersją, mam rację?
Tak 🙂
Nie znam tej piosenki, ale jeżeli chodziłoby o to, że ktoś odpowiada „cmok” na „cmok” i „mlask” na „mlask”, to druga wersja, moim zdaniem, byłaby poprawna :p.
Z tekstu wynika, że ktoś komuś odpowiada, czyli jednak druga wersja jest prawidłowa.
Nie wnikam w tekst. Chciałem po prostu powiedzieć, że obydwie postaci mogą być poprawne w zależności od kontekstu i znaczenia.
Przepraszam, źle przeczytałem :D. Potwierdziłeś przecież moje przypuszczenia, zatem tłumaczenie się było z mojej strony zbędne.
Pozdrawiam
Moim skromnym zdaniem czepiasz się 😉 Nie ma potrzeby dopowiadania, że chodzi o walkę — wiadomo, że nie jest to dzień, kiedy świętuje się samą chorobę. Tego typu konstrukcje zdaniowe pozbawione tzw. adiunktów ( czyli elementów fakultatywnych dla rozumienia zdania) zawierają w sobie znaczenie inferencyjne, które wynika z wiedzy pozajęzykowej odbiorców. Są to więc swego rodzaju konstrukcje metonimiczne, oczywiste pod względem semantycznym dla każdego użytkownika języka. No to pojechałem semantyką składniową, ale chyba wszystko jasne 😉
Okay, przekonałeś mnie! 🙂
Pani Bród. Dlaczego słowo „świąt” w wyrażeniu „Wesołych Świąt” jest zawsze pisane dużą literą?
Żeby samo słowo określające jakieś święta pisać dużą? Czemu tak jest?
Nie jestem panią Bród, jednak wydaje mi się, że słowo „świąt” pisane jest wielką literą ponieważ mamy na myśli konkretne święta – Święta Bożego Narodzenia.
Przyznam się, że nie wiem, jak powinno się to pisać gdy mamy na myśli inne święta w podobnym terminie – przesilenie zimowe czy Chanukę. 🙂
AFAIK między „świętami” i „Świętami” jest taka sama zależność, jak między „księżycem” i „Księżycem” – chodzi o te konkretne święta (dni święte), które nazywają się po prostu Świętami (Bożego Narodzenia lub Wielkiej Nocy), jak i o ten konkretny księżyc (naturalnego satelitę) Ziemi, który nazywamy Księżycem
i podobnie jak z „morzem” (wyraz pospolity) i Morzem Bałtyckim (konkretne morze) – myślę, że kolega Bushee trafił w sedno.
Zgadzam się ze swoim przedmówcą. Gdy pomijamy „Walkę”, mamy do czynienia ze skrótem myślowym, który jest czytelny dla odbiorcy. Język nie zawsze jest logiczny i takie „rozpychanie” zdań chyba w niczym nie pomaga, co nie znaczy, że nie należy aprobować obu konstrukcji. Tak mi się przynajmniej wydaje 😉
Tak dla porządku, czy „Światowy Dzień Walki z AIDS” to zdanie, skoro nie ma w nim orzeczenia? Chyba raczej równoważnik zdania, czy więc możemy tu mówić o konstrukcji zdaniowej? 😉
możemy
A co rozumiesz poprzez „konstrukcja zdaniowa”?
wypowiedzenie
„Światowy Dzień AIDS” – nie mam pojęcia dlaczego niektórym kojarzy się ze swego rodzaju „celebracją” AIDS, mi od razu nasuwa się na myśl walka z AIDS. Jednak wydaje mi się, że wersja „Światowy Dzień Walki z AIDS” brzmi lepiej.
Pani Bród a mam inne, najważniejsze pytanie….
Zawsze mnie to denerwowało.
Chodzi o wyrazy takie jak „pacyfista” i „pacyfikować”.
Skoro PACYFISTA znaczy:
Człowiek głoszący konieczność zaprzestania i niewszczynania wojen?
To dlaczego PACYFIKOWAĆ znaczy coś dokładnie przeciwnego?
Pacyfikować – brutalnie tłumić bunty, powstania narodowe przy użyciu siły zbrojnej oraz prowadzić politykę terroru wobec ludności okupowanego terytorium
No i w zasadzie sam sobie odpowiedziałeś, tylko poszedłeś w złą stronę — pacyfikować, czyli właśnie doprowadzić do spokoju, uspokoić.
No dobrze, ale nie wszczynać wojen i być nastawionym pokojowo to znaczy BRUTALNIE tłumić jakiekolwiek bunty?
I gdzie niby sobie tutaj odpowiedziałem na pytanie mrtomie?
nie, ale oba te słowa mają jedno źródło w słowie pax czyli pokój, a więc być pacyfistą to być pokojowo nastawionym, a pacyfikować doprowadzać do pokoju. Słowo pacyfikować pochodzi od słowa pokój a nie pacyfista i tyle na ten temat!
Dobra. A teraz zrzuć z siebie tę nauczycielską niewygodę odpowiedzi i powiedz sam, czy nie jest to wg Ciebie dziwne?
A dlaczego nauczycielską niewygodę? Dziwne może wydawać się jedynie to, że pacyfista niesie za sobą łagodność, a pacyfikowanie brutalność. Jednak przyglądając się tym słowom z perspektywy historycznej, etymologicznej, nie ma nic dziwnego.
„Pacyfikować – doprowadzać do pokoju”? (Pani Bród, można zaczynać zdanie cycatem w taki sposób?)
Wiesz co Ci powiem, mrtom…?
To tak jakby powiedzieć, że eksperymentowanie w Auschwitz i morderstwa milionów istnień były DOBRE, bo dzięki niemu rozwinęła się medycyna, poprzez którą można teraz leczyć ludzi.
Przyglądając się tym słowom z perspektywy historycznej, etymologicznej, nie ma nic dziwnego? Ta? A czemuż to? Bo „pacyfikować” i „pacyfista” pochodzi od „peace” – pokój.
I czemu nie ma nic dziwnego? Bo ktoś kto brutalnie tłumi powstania, to przyczynia się do pokoju? I to w ODNIESIENIU (w ujęciu pacyfizmu?).
Masz rację. To trochę jak 'reklama’ i 'reklamacja’.
Wiesz co Ci powiem? Nic nie rozumiesz, a Twoja retoryka wskazuje na to, że pewnie głosujesz na PiS 😉
Po pierwsze i ostatnie, źródłem nie jest żaden 'peace’ tylko 'pax’, a to także SPOKÓJ, o czym nota bene pisałem wcześniej.
I jeszcze jedno. Jak zapisać takie zdanie:
Jak fan mógł nie wiedzieć nawet o fakcie powstawania kolejnej gry z cyklu? ? zapytacie.
No dobrze. No to nawet jak bomba atomowa spadnie, ale przyjdzie tsunami to będzie spokój na ziemi, bo nikogo już nie będzie. Dlaczego tylko w pacyfikowaniu mamy BRUTALNOŚĆ?
Panno Bród. Kolejne zagadnienie….
W dzisiejszych czasach słowo „kontent” używane jest bardzo często. W internecie to już w ogóle jest na porządku dziennym. Dlaczego więc we wszystkich słownikach, słowo „kontent” tłumaczone jest jako… „zadowolony”?
Mamy tutaj chyba do czynienia z jakimiś zmianami znaczenia już, prawda?
Kto obecnie uważa „kontent” za coś „zadowolonego”?
Mamy tu do czynienia z nieznajomością polskich słów przez Polaków i z zapożyczeniem, które jest zupełnie nieuzasadnione. Dzięki za pomysł na wpis, bo już od dawna zalewa mnie krew, jak ktoś mówi o 'kontencie’
Dokładnie – typowy false friend. Aczkolwiek, jest to jedno z wielu słów, które przyjęło się w IT i raczej tak już pozostanie – jak np. funkcjonalność, czy stringi 😀
Kontenty jestem z kontentu powyższych wiadomości 🙂
Rozumiem, że denerwuje Cię określenie „zaprowadzać (przywracać) spokój” w odniesieniu do tłumienia buntów, działania wiążącego się z przemocą. Jesteś trochę jak John Lennon ze swoim hasłem „Fighting for peace is like f***ing for virginity” 😉 Z punktu widzenia mordowanych buntowników określenie „zaprowadzać spokój” rzeczywiście jest nieuzasadnione, wręcz niesprawiedliwe. Jednak z punktu widzenia władcy lub ludzi, którzy nie chcą wojny, jest to sformułowanie w pełni logiczne – wybuchły zamieszki w jakimś mieście, było ryzyko, że rzezie i pożary ogarną cały kraj. Do miasta przyjeżdża wojsko i „robi porządek”, „zaprowadza spokój”. Wiadomo, że są to pewne eufemizmy. „Spokój” oznacza w tym kontekście pewnego rodzaju bezruch, brak działań czy zmian. Podobnie jak „zrobić porządek” – coś się pozmieniało, „poprzewracało” na drabinie społecznej (stąd określenie „przewrót”), a wojsko „sprząta”, doprowadza do poprzedniego stanu. Są to całkiem adekwatne i naturalne określenia, jeśli spojrzy się na sprawę z zewnątrz – na przykład z perspektywy władcy lub mieszkańca innego miasta, który nie ma ochoty na wojnę i zmiany.
Na pewno określenie „zaprowadzać (przywracać) spokój” nie jest nowe, narodziło się pewnie kilkaset lat temu na jakimś książęcym dworze. Nowe jest raczej tak dalekie utożsamianie się z buntownikami, że nie można w ogóle zrozumieć logiki, która się kryje za tym wyrażeniem 😉 Jakby co – sama lubię buntowników i ludzi walczących o wolność, ale też rozumiem, że ktoś może ich nie popierać i mieć ku temu całkiem zdrowe pobudki – np. nie mieć ochoty na na oglądanie swojego domu spalonego.
P.S.: Mrtom, co jest złego w głosowaniu na PiS? 🙂
Witam! Moje najlepsze życzenia na nadchodzący rok!
Nie wiem, gdzie mógłbym napisać moje pytanie, gdyż nie znalazłem odpowiedniego postu.
Skąd się bierze w języku polskim różnica w miejscowniku:
Włochy –> „we WłoSZEch”
Czechy –> „w CzeCHAch”?
Jednocześnie, dlaczego mówimy i piszemy „we Włochach”, mając na myśli Włochy (dzielnicę Warszawy)?
Byłbym wdzięczny za odpowiedź 🙂