Tym, którzy jeszcze tego nie wiedzą, trzeba w końcu wyjaśnić, że „funkcja” i „funkcjonalność” to dwa różne słowa o dwóch różnych znaczeniach. Ostatnimi czasy coraz częściej używa się ich zamiennie mówiąc/pisząc:
- nowe funkcjonalności sklepu internetowego
- iPad 2 ma więcej funkcjonalności
Takich przykładów można by wymieniać wiele. Należy jednak zauważyć, że funkcjonalność to rzeczownik niepoliczalny. Sklep internetowy może mieć nowe funkcje, a ogólnie być funkcjonalny. iPad 2 może mieć więcej funkcji, niż jedynka, może też być dzięki temu bardziej funkcjonalny.
Tego typu błędy popełniają nawet redaktorzy tak wielkich korporacji, jak Microsoft, więc nie można się dziwić, że funkcjonalności się tak upowszechniły.
Tutaj:
http://www.sjp.pl/co/funkcjonalno%B6%E6
jest napisane, ze funkcjonalność może też być zbiorem funkcji.
Ja to rozumiem tak – funkcjonalnością może być np. sklep internetowy (na jakimś tematycznym portalu), a funkcją (tego sklepu) płatności kartą online.
Poprawcie mnie jeśli się mylę 🙂
Funkcjonalność to cecha czegoś, jak użyteczność, przydatność. Funkcjonalność to nie rzecz materialna. Sklep nie może być funkcjonalnością, ale może być funkcjonalny, czyli na przykład taki, że klient może w nim łatwo wszystko znaleźć.
http://pszetfurnia.blogspot.com/2010/11/funkcjonalnosc.html
@Drewniacki: niestety, ale sjp.pl nie jest zbyt wiarygodnym źródłem 😉
niemniej:
@Magda & Pszetfurnia: „funkcjonalność” w znaczeniu „funkcja” jest bardzo powszechnie wykorzystywane w IT i nie znam bodaj nikogo, kto by tak nie mówił; można to uznać za slang naszego środowiska i poniekąd tłumaczy to wykorzystanie przez wymienione przez Magdę firmy IT.
Bardziej należałoby się zastanowić: czemu właściwie tak mówimy? Nigdy nad tym specjalnie nie myślałem, ale teraz przyszło mi do głowy: pewnie celem odróżnienia od programistycznych „funkcji” – wszak głównie programiści pracują nad „funkcjonalnościami”, więc muszą odróżnić „funkcję” (jeden z najniżej umieszczonych w strukturze programu „klocków”) od „funkcjonalności” (pewne, określone zachowanie biznesowe).
Programiści tworzą właśnie funkcje dla systemu, aby wzbogacić jego funkcjonalność.
Tu wydaje się być jasno napisane:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Funkcjonalno%C5%9B%C4%87
@Bushee wyjaśnił to chyba najlepiej – po prostu potrzebujemy słowa określającego pewien byt [funkcjonalność], abstrahując od tego, co on sobą reprezentuje [funkcje]. W związku z tym znaczenie obu słów stopniowo się degraduje i łączy, czyli zgodnie z aktualną modą językową skraca do tego, którego wygodniej jest w danym momencie użyć.
@Magda: Gdybyś mogła przedstawić jakąś interesującą listę synonimów, których moglibyśmy używać zamiast funkcjonalności, byłbym bardzo wdzięczny. ;]
@Tomasz, a może możliwości? z listą może być problem 🙂
Mnie się wydaje, że chodzi o brak dobrego polskiego odpowiednika dla słowa „feature”, które jest bardzo istotne w IT. Np. jak przetłumaczyć takie dość często powtarzane zdanie: „It’s not a bug, it’s a feature”. „To nie jest błąd, to jest funkcja.” – takie tłumaczenie nie ma sensu. „To nie jest błąd, to jest funkcjonalność” – to brzmi znacznie lepiej, bo wskazuje na celowe, w pełni umyślne umieszczenie w oprogramowaniu takiej „funkcji” i traktowanie jej jako czegoś pozytywnego, zaplanowanego przez osobę, która projektowała aplikację.
Feature to nie żadna funkcjonalność ale cecha.
Powszechnie przyjęło się już tłumaczenie „feature” jako „funkcja” i to nie tylko u nas.
Niektórzy zresztą próbują spolszczać „feature”, na zasadzie „ficzer”, 2 „ficzery”, ale to już chyba lepiej rozszerzyć nieco znaczenie słowa „funkcjonalność”. 😉 Moim zdaniem jesteśmy po prostu świadkami tego, jak w języku rodzi się nowe znaczenie starego słowa, które jest potrzebne pewnej grupie ludzi do szybkiego i łatwego określania pewnego zjawiska, o którym często rozmawiają, i za parę lat to znaczenie zostanie po prostu dodane do słowników. 🙂
Podstawowe znaczenie słowa ?feature? to ?cecha?, ale w przypadku zdania ?It?s not a bug, it?s a feature? to nie wystarczy, bo błąd też może być cechą. Więc może ?cecha użytkowa?? Tak podpowiada słownik ?kościuszkowski?: techn. cecha (użytkowa), możliwość (urządzenia).
Według mnie to po prostu odrębne słowo, neologizm, dosłowne przełożenie angielskiego rzeczownika „functionality”, który zwykle występuje właśnie w liczbie mnogiej (niemal wyłącznie). A że definiuje się go jako „a function or range of functions in a computer, program, package”, to i w Polsce przyjął się w właśnie w kontekście komputerowo-internetowym.
Moim zdaniem słowo to na tyle zakorzeniło się w slangu programistycznym (pojawia się regularnie we wszelakich dokumentach – nawet formalnych – dotyczących procesu tworzenia oprogramowania), że czas, by je „zalegalizować”.
Słowo „funkcjonalność” pojawia się już nawet w oficjalnej służbowej korespondencji ministerialnej. Oczywiście w kontekście użytkowania ogólnopolskich systemów komputerowych.
To słowo jest – prócz tego, że dość dziwnie brzmi – bardzo wygodną formą określającą zespół funkcji użytecznych. Jestem pewien, że lada chwila zostanie uznane za poprawne. Mam taką nadzieję.
Również myślę, że funkcjonalność słowa „funkcjonalność” zostanie rozszerzona 🙂 i za jakiś czas będzie w pełni uznaną poprawną formą.
Dla ścisłości – Microsoft nie jest portalem, ale portale posiada. 😉
Oczywiście, to był tylko skrót myślowy, już poprawiam 🙂
Coś o „technologii” by się przydało. 🙂
Co masz dokładnie na myśli, Olu?
Przydałoby się żeby całe PIO to przeczytało 😉
Nóż mi się w kieszeni otwiera kiedy widzę funkcjonalność zamiast funkcji i bynajmniej zamiast przynajmniej.
To słowo funkcjonuje w takim znaczeniu żeby odróżnić to(http://en.wikipedia.org/wiki/Function_(computer_science)) od tego (http://en.wikipedia.org/wiki/Feature_(software_design)).
Różnica między tymi pojęciami jest fundamentalna. To jest język branżowy. Nie ma sensu z tym walczyć.